Niech Moc Będzie z Tobą

Wyruszyli na Alderaan i choć nigdy tam nie dotarli, to ta podróż zmieniła zupełnie ich życie...
Zapraszam na moją podróż na Alderaan. Ona także wiedzie przez różne dziwne miejsca we wszechświecie. Wiedzie przez piękne choć czasem dziwne i trudne przyjaźnie, a przede wszystkim uczy odkrywać Prawdziwą Moc w człowieku i świecie. I ciągle doświadcza jak nie ulec ciemnej stronie mocy tego świata.

czwartek, 1 listopada 2012

Na Wszystkich Świętych z życzeniami świętości!!!

O co chodzi z tym odpustem zupełnym? 
Co za różnica: wszyscy święci czy wszyscy zmarli? 
Po co tyle zniczy na cmentarzu?
Co to jest ta cała Oktawa?
Czy ja mogę pomóc komuś w zaświatach?
Po co modlić się za zmarłych? Co to im daje?
Świętym to nic nie daje - oni są już w niebie i to raczej oni za nas się modlą, niż my za nich. No, ale kto wie, który zmarły jest już w niebie, a który nie?? Istnieje lista świętych uroczyście kanonizowanych przez Kościół. Na tej liście jest kilkanaście tysięcy świętych. Specjaliści od teologii, moralności, psychologii, a nawet psychiatrii przewałkowali ich życiorysy, a gdy wydali pozytywną opinię, papież, który w danym okresie rządził Kościołem, ogłaszał, że można o takim człowieku mówić "święty", czyli, że na 100% jest w niebie. 
Ile luda jest w niebie? 
Ale co z tymi, których życia nikt nie badał, których pamiętniki nigdy się nie znalazły, albo nigdy nie istniały??
Co z tymi, których znali tylko najbliżsi?
Czy tylko tych "naście" tysięcy jest w niebie? Czy nie ma tam nikogo więcej?
Na pewno jest tam duuuużo więcej luda. I stąd właśnie Wszystkich Świętych. Każdy święty ogłoszony oficjalnie przez Kościół ma swój dzień w kalendarzu (np. św. Piotr - 29. czerwca, św. Filip i Jakub - 6. maja, św. Anna - 26. lipca, św. Magdalena - 22 lipca, św. Tomasz - 28. stycznia). Natomiast wszyscy NIEZNANI ŚWIĘCI mają swoje święto właśnie 1-ego listopada w Uroczystość Wszystkich Świętych.
"Zaduszki" czyli, że jest "za duszno"? 
No ale, ale… nie wszyscy zmarli to od razu święci. Niektórzy trochę nabroili w życiu i kto wie, czy od razu do nieba poszli. Być może są w czyśćcu - czyli w miejscu, w którym oczyszczają się ze swoich grzechów popełnionych w życiu. I dlatego powstało Święto Wszystkich Zmarłych (inaczej Dzień Zaduszny) - 2. listopada. I nie chodzi tu o to, że w ten dzień jest "za duszno", bo raczej jest z reguły "za zimno". Tylko chodzi o to, że w ten dzień modlimy się ZA DUSZE zmarłych, którzy są w czyśćcu. 
Co to im daje? 
Modlitwa za zmarłych to nasza jedyna pomoc, jaką możemy im dać. Daje im to możliwość "szybszego" wyjścia z czyśćca (o ile można tu mówić o czasie, bo przecież w wieczności czas nie istnieje). I to dlatego idziemy na cmentarze - żeby się pomodlić za zmarłych, a nie, żeby zapalić znicz! Te znicze, to se można... Znicz bez modlitwy to tylko pusty gest, za który płaci się parę złotych. Jak czasem widzę na grobie 20 płonących lampek, to sobie myślę: "Ciekawe czy przy zapalaniu tych zniczy, ktoś chociaż przez chwilę się pomodlił?" Bo jak nie, to może sobie te wszystkie lampki w ... torbę wsadzić ;-) zmarłemu one i tak nic nie pomogą. Pomoże mu tylko modlitwa i... ODPUST
A odpust to jest taki bajer, że hej! Odpusty można uzyskiwać na różnych okazjach. Np. jak jest święto patrona naszego kościoła (św. Jan Ewangelista - 27. grudnia) to u nas w kościele jest Odpust i można przyjść i ten odpust uzyskać. 
A co to jest tak w ogóle?? 
W najkrótszym skrócie - jak za kogoś zmarłego ofiarujesz odpust, to kara czyśćca jest mu od razu anulowana i idzie prosto do nieba! 
A jak ofiaruję za siebie?? 
To gdybyś nagle umarł też idziesz do nieba (oczywiście jeśli nie zdążyłeś nagrzeszyć po uzyskaniu odpustu :-)
Hmm ale to chyba by było zbyt proste prawda? 
No więc jest małe "ALE" - warunki uzyskania odpustu. 
1. Stan łaski uświęcającej (czyli, że nie masz grzechu ciężkiego) 
2. Postanowienie zerwania z jakimkolwiek grzechem. 
3. Przyjęcie Komunii Świętej. 
4. Dowolna modlitwa na intencję Ojca Świętego (czyli albo za niego się pomodlić, albo w tych sprawach, w których on się modli) 
To są ogólne warunki dla wszystkich odpustów. 
A we Wszystkich Świętych i przez całą Oktawę mamy jeszcze 2 dodatkowe: 
1. Odwiedzić cmentarz. 
2. Pomodlić się za zmarłych. Oktawa - to 8 dni od danego święta (każde większe święto ma swoją Oktawę – każdy z dni oktawy jest jakby przedłużeniem świętowania) 
Tak więc rachunek jest prosty: 
8 dni Oktawy: 
+ 8 razy na cmentarz pomodlić się 
+ nie nagrzeszyć w międzyczasie 
+ pomodlić się za Papieża 
= 8 ludków idzie z czyśćca do nieba 
Fajnie nie? 
Czy mogę pomóc komuś w zaświatach? Jasne, że tak! I to jak!!!
pożyczone z blogu: Chwil kilka z życia Księdza x. Tomeka SAC

piątek, 5 października 2012

Uśmiech dla szefa

Dziś mamy Światowy Dzień Uśmiechu!!!
O historii tego dnia pisałam już 2 lata temu (tutaj), a dziś uśmiecham się do Was szeroko i polecam "Uśmiech dla szefa" - artykulik, który jakiś czas temu znalazłam na stronie Deon.pl


Nie przeczytasz - stracisz. Przeczytasz - nic nie zyskasz. 
Póki nie uchylisz swoich drzwi.
Przy okazji Świąt Zmartwychwstania chciałbym wspomnieć o jednej ważnej postawie, której obecność w życiu rodzinnym i towarzyskim sprawia, że żyje nam się lepiej. Chodzi o uśmiech. Gdy dziecko rysuje mamę lub tatę, najczęściej przedstawia ich z uśmiechem na twarzy. Gdy ustawiamy się do rodzinnego zdjęcia, to również nie zapominamy o uśmiechu. Jednak w naszej codzienności, często tej pogodnej, uśmiechniętej twarzy brakuje. Szczególnie brakuje jej w wielu miejscach pracy, gdzie powaga wygląda zza każdych drzwi, a nieśmiałe uśmiechy pojawiają się dopiero w piątek po południu.
Wytchnienie i radość nie zawsze jednak przychodzi wraz z początkiem weekendu. Gdy wrócimy do domu niekoniecznie jest nam do śmiechu. Nawet łzy są w życiu ważne i potrzebne. Wlewają w naszą duszę coś istotnego i niektóre sprawy docierają do nas dopiero, gdy zobaczymy je przez zapłakane oczy. Ale to uśmiech podtrzymuje nas przy życiu i przy nadziei, że świat nie jest taki zły. Ktoś, kto się szczerze uśmiecha, potrafi marzyć, odważnie planować, obdarowywać innych sobą nie bacząc na trud. Ci, którym wydaje się, że wszystko od nich zależy, rzadko się uśmiechają. Zestresowani zatrzaskują za sobą drzwi. Podobnie osoby, które chowają w sercu urazy lub są nastawione na branie, przepychanie się, dokładanie przeciwnikowi… Na ich ustach pojawia się jedynie uśmiech prześmiewczy, złośliwy.
W jeden z bardzo stresujących dla mnie dni, gdy wszystkiego miałem już dosyć i chętnie bym komuś dołożył, oświadczyłem współpracownikom, że nie ma mnie dla nikogo i zamknąłem się w swoim gabinecie. Po chwili refleksji zrozumiałem, że nie tędy droga. Choć zniknął uśmiech z mojej twarzy, nie należy się poddawać. Wziąłem kartkę papieru i napisałem na niej grubym flamastrem: "jeśli chcesz uśmiechnąć się do mnie, to możesz wejść". Otworzyłem ponownie drzwi, przytwierdziłem do nich kartkę, głośno je zamknąłem i usiadłem znowu za biurkiem. Minęła dosłownie chwila, gdy drzwi się uchyliły i pojawiła się w nich uchachana buzia mojej koleżanki. Po kilku minutach kolejne promyki radości wdzierały się do gabinetu. Nawet listonoszka, wbiegając na piętro, zatrzymała się i zajrzała do mnie szczerząc radośnie zęby.


Wszystkim gburom, którzy doczytają do końca ten tekst, życzę jak najwięcej uśmiechniętych ludzi w uchylonych drzwiach. Ja swoje otworzyłem już na oścież.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Serce za Serce

Emmanuel został znaleziony w pudełku po butach w bagdadzkim parku przez siostry Matki Teresy z Kalkuty, jego brat Ahmed został podrzucony pod drzwi sierocinca Misjonarek Miłości. Chłopcy urodzili się ze zdeformowanymi kończynami (skutki użycia broni chemicznej w Iraku). Tam znalazła ich Moira Kelly pracująca w “Miracle Smiles”-programie, który dzieciom z trzeciego świata w oferuje niezbędne dla życia operacje chirurgiczne w Australii. Moira także adoptowała braci, a oni dziś odpłacają jej swoją miłością za jej wielkie serce. Ahmed (19) właśnie startuje na Igrzyskach Paraolimpijskiech w Londynie w pływaniu, a młodszy Emmanuel (17) tak wyśpiewał swoją wdzięczność kilka miesięcy temu w X Factor
A tak Ahmed udowadnia, że pływać każdy może:

środa, 18 lipca 2012

Scjentologia. Sposób Na Niewolników

Chyba się za gorąco zrobiło wokół scjentologów, a że "nie mają" oni żadnego wpływu na nic, więc ktoś przez przypadek szybciutko skasował na youtube film: "Scjentologia. Prawda o kłamstwie" i koniec. Powiedziałabym szkoda, bo ciekawie wyjaśniał między innymi czym jest Sea Org. do której scjentolog Tom Cruise postanowił wysłać swoją córeczkę Suri
Ale dla tych, którzy szukają szczęścia i wpisują w google scjentologia oraz tych, którzy zastanawiają się dlaczego Katie Holmes szybko podjęła decyzję o rozwodzie i teraz "nie musi" się niczego obawiać polecam film: Sposób Na Niewolników (czyli Scjentologia. Prawda o kłamstwie!) 

poniedziałek, 16 lipca 2012

Rybak i Szkaplerz

Czy poznajecie tego uśmiechniętego faceta, który pozuje do zdjęcia ze złowionym szczupakiem??? 
Za parę lat zmieni imię na Jan Paweł II, ale nie zmieni swojej miłości do Maryi, której szkalperz widać na Jego szyi!!! 
Właśnie dziś mamy wspomnienie Matki Boskiej z Góry Karmel, czyli po naszemu Matki Bożej Szkaplerznej.
Ps. Dzięki Bogu dobry rybak był z tego Piotra naszych czasów. 

sobota, 7 lipca 2012

Uśmiech na korcie i trochę historii

Finał Wimbledonu to wielki sukces Agnieszki Radwańskiej jednak nie czyni jej to 1 rakietą Polski w historii tennisa. Kto więc ciągle dzierży palmę pierwszeństwa? Właśnie ta dama polskich i światowych kortów:
Jadwiga Jędrzejowska 
Urodzona podobnie jak Agnieszka w Krakowie tylko w 1912 roku. W latach 1927- 1966 zdobyła 65 tytułów mistrzyni kraju (w singlu, deblu i mikście).
Sławę zdobyła jednak przede wszystkim na kortach światowych. 
Osiągnęła w 1937 finał Wimbledonu, co było największym sukcesem w historii polskiego tenisa aż do 2012 roku, kiedy to Agnieszka Radwańska również zakwalifikowała się do finału. W finale prowadziła z Brytyjką Dorothy Round 4:2 i 30:15 w decydującym secie, by ostatecznie przegrać 2:6, 6:2, 5:7. Polka była również w finale mistrzostw USA we wrześniu 1937, w którym uległa Anicie Lizanie z Chile 4:6, 2:6. Trzeci finał wielkoszlemowy w singlu osiągnęła w 1939 na kortach im. Rolanda Garrosa, przegrywając z Francuzką Simone Mathieu 3:6, 6:8. Jedyny tytuł wielkoszlemowy zdobyła w 1939 na mistrzostwach Francji. Wygrała debla w parze z Mathieu, tą samą, której uległa w finale gry pojedynczej. Jedyny raz w okresie powojennym Jadwiga Jędrzejowska była w finale turnieju wielkoszlemowego w 1947 - również na mistrzostwach Francji, ale tym razem w grze mieszanej; w parze z Rumunem Cristeą Caralulisem. W grze pojedynczej wygrywała m.in. mistrzostwa Londynu, międzynarodowe mistrzostwa Węgier, Austrii, Irlandii Północnej, Walii. Wygrała również prestiżowe międzynarodowe mistrzostwa Włoch w Rzymie w grze mieszanej, występując w parze ze słynnym australijskiem tenisistą i trenerem Harry Hopmanem (tak, tak mamy teraz  w Au Hopman Cup). Była m.in. partnerką mikstową króla Szwecji Gustawa V; w czasie wojny król upominał się u władz niemieckich o umożliwienie jej wyjazdu z okupowanej Polski, z czego nie skorzystała, odrzuciła także propozycję gry w Niemczech, stwierdzając, że zakończyła już karierę sportową. W rzeczywistości kontynuowała jednak występy po 1945, sukcesy odnosząc jednak już głównie na kortach krajowych. Na kortach wyróżniała się także uśmiechem; w prasie amerykańskiej napisano "Musiała dopiero przyjechać mała Polka, żeby pokazać naszym tenisistkom, iż można przegrywać z uśmiechem". 
Tak wspaniałej kariery życzę Agnieszce Radwańskiej i oczywiście także takiego uśmiechu we wszystkich meczech.
Ps. Lecę trzymać kciuki za Agnieszkę w dzisiejszym finale!!!

poniedziałek, 28 maja 2012

Rok Łaski

Tak !!! Właśnie wczoraj Uroczystością Zesłania Ducha Św. rozpoczęliśmy w Australii "Year of Grace", czyli "Rok Łaski". 
Światowe Dni Młodzieży w Sydney choć wyglądało, że od strony daru jaki kościół australijski w nich dostał, zostały zmarnowane, to okazało się że jednak nie! Ale to właśnie jest DUCH ŚWIĘTY!!! Oczywiście nigdy nie można przykładać polskiej miary do tego co dzieje się w Australii - tu Kościół jest naprawdę zupełnie inny - ale w ośrodkach wielkomiejskich sporo młodych ludzi zaczęło szukać czegoś duchowego i wielu z nich nagle pojawiło się w kościele. Jeszcze raczkują, jeszcze nie są pewni czego szukają w życiu, wielu nie zna Boga, ale ciągnie ich cisza, modlitwa, adoracja to dotknięcie zagubionego gdzieś Misterium. 
Można zapytać: dlaczego dopiero teraz przecież ŚDM w Sydney były w 2008? I tu chyba znów zadziałał Duch Święty! Od kilku miesięcy trwa prawdziwy przewrót w australijskim episkopacie. Posypały się nominacje na ordynariuszy diecezji, a Watykan postawił na młodych biskupów, którzy ukończyli studia w Rzymie i to za naszego Jana Pawła II - co nie jest bez znaczenia, bo dzięki temu jako młodzi kapłani mogli zobaczyć Kościół ludzi młodych, Kościół wszystkich narodów i Kościół modlący się. 
I chyba dlatego postanowiono, jeszcze przed papieskim Rokiem Wiary, rozpocząć "wieczernik łaski" w Australii, oficjalnie "rozpocząć na nowo od Chrystusa" - co ma oznaczać, że nie chodzi by znać Jego postać, ale wejść w więź z Chrystusem(to ostatnie zdanie jest parafrazą słów bp. Parramatty Anthony Fisher'a OP - mojego ulubieńca wśród nowych biskupów ;-)) 

Oczywiście patronem Roku Łaski jest sam Jezus Chrystus. 
A ponieważ rozpoczynamy swoją wędrówkę w głąb z Nim od nowa, więc towarzyszyć w niej będzie w najstarszej znanej nam ikonie "Pantokratora" z klasztoru św. Katarzyny na górze Synaj, z VI/VII w.


Ps. W Hobart ciągle czekamy na nominację nowego arcybiskupa, więc moglibyście też "porzykać" coś do Ducha Świętego za nos!!!

środa, 25 kwietnia 2012

ANZAC Day - no to się rozpisałam o Gallipoli

W 1914 roku władze Imperium Osmańskiego podjęły tragiczną decyzję przystąpienia do I wojny światowej po stronie sojuszu państw centralnych, u boku Cesarstwa Niemieckiego, Monarchii Austro-Węgierskiej oraz Carstwa Bułgarii. Na początku 1015 r. sojusz Wielkiej Brytanii, Francji i Rosji, czyli Ententa, szukał sposobu przełamania impasu na Froncie Zachodnim, a jednocześnie sposobu na ulżenie Rosji, która ponosiła znaczne straty na Froncie Wschodnim. Wtedy to Pierwszy Lord Admiralicji, niejaki Winston Churchill, przedstawił bardzo odważny plan inwazji morskiej na Dardanele....
Jeżeli siłom Ententy udałoby się przedrzeć przez tą cieśninę i położony wzdłuż niej półwysep Gallipoli, nic nie powstrzymałoby ich przed zajęciem Stambułu, a to równałoby się ostatecznej klęsce Imperium Osmańskiego. Winston Churchill był przekonany, że Cieśnina Dardanelska jest kluczem do zwycięstwa, ale ta śmiała wizja legła w gruzach w trakcie zaledwie jednego dnia. Plan pokonania Turcji w ciągu dwóch tygodni był bardzo arogancki i lekkomyślny...
W lutym 1915 roku na wodach Morza Egejskiego tuż przy półwyspie Gallipoli pojawiło się 18 okrętów wojennych, pod banderami brytyjskimi, francuskimi i rosyjskimi. Jednak próba przedarcia się tych okrętów przez cieśninę zakończyła się niepowodzeniem: na półwyspie rozmieszczone były bowiem forty z działami dalekiego zasięgu, pilnie strzegące przesmyku. Dodatkowym utrudnieniem były miny morskie oraz umieszczone w wodach cieśniny metalowe sieci. Alianci wycofali się po utracie trzech okrętów i podjęli decyzję o podjęciu kampanii lądowej.
Początek kampanii lądowej nastąpił właśnie 25 kwietnia 1915 roku. Oddziały francuskie zaatakowały tereny po stronie azjatyckiej w okolicach Kumkale, a Brytyjczycy wylądowali na półwyspie Gallipoli. Ten manewr miał na celu oskrzydlenie cieśniny Dardanele. Dodatkowe siły alianckie, złożone z żołnierzy pochodzących z Australii i Nowej Zelandii (wspólnie określanych jako ANZAC) miały wylądować na półwyspie w okolicach Gabatepe. Niespodziewanie, z powodu silnego prądu morskiego, znalazły się 2 km dalej, w płytkiej zatoce, która nosi dziś nazwę "Anzac Cove" (zatoka Anzac). Takiego obrotu wydarzeń nikt się nie spodziewał. Ekstremalne warunki naturalne sprawiły, że Turcy uznali, iż obrona tego rejonu nie jest konieczna, gdyż ataku nie podjąłby się żaden rozsądny dowódca.
Tego dnia dywizja turecka pod dowództwem Mustafy Kemala od samego rana odbywała manewry w tych okolicach. Nagle przed dowódcą zjawili się podekscytowani zwiadowcy, krzycząc coś o nadciągających Australijczykach. Mustafa Kemal podjął błyskawiczną decyzję przekształcenia ćwiczenia wojskowego w regularną walkę zbrojną. Przekraczając swoje uprawnienia na własną odpowiedzialność rozkazał swojemu najlepszemu regimentowi zająć strategiczne pozycje na grzbiecie Koja Chemen. Moment wahania sił ANZAC na widok tureckich oddziałów pozwolił całemu osmańskiemu 57 regimentowi na dotarcie na miejsce bitwy. Podczas walki padły słynne słowa Kemala "Nie rozkazuję wam atakować, rozkazuję wam umrzeć". Tak się też stało: podczas walki zginął prawie cały 57. regiment, alianci zostali zatrzymani, jednak dzielne wojska australijsko-nowozelandzkie utrzymały zdobyty przyczółek.
18 maja doszło do kolejnego wielkiego starcia. Tym razem od ofensywy przystąpiły oddziały tureckie. Atak 42 tys. Turków na 10 tys. Australijczyków i Nowozelandczyków zakończył się jednak ogromną masakrą wojsk tureckich.
W sierpniu 1915 r. Brytyjczycy zaplanowali kolejną ofensywę na półwyspie Gallipoli. Gdy na głównym odcinku frontu trwała ofensywa australijska, wojska brytyjskie zaatakowały zatokę Suvla. Tamtejsze ukształtowanie terenu było tak nieprzyjazne, że liczono na niezbędny element zaskoczenia. Ich śmiały plan znowu pokrzyżował Mustafa Kemal. Dowiedziawszy się o ruchach wojsk brytyjskich podjął ryzykowną decyzję przerzucenia w rejon zatoki Suvla dwóch kompanii.
Po 3 dniach walk pozycje brytyjskie zdobyli Turcy.
Nie był to jeszcze koniec kampanii o cieśninę Dardanele. Trwała ona do lutego 1916 roku. Straciła w niej życie ogromna rzesza ludzi - łącznie straty obu stron wyniosły 131.000 zabitych i 262.000 rannych. Wśród obywateli Wielkiej Brytanii śmierć poniosło 8,5 tysiąca Australijczyków oraz 2,7 tysiąca Nowozelandczyków.
I jak na ironię, sprawnie i prawie bez strat przeprowadzona ewakuacja wojsk brytyjskich była największym sukcesem aliantów w całej kampanii dardanelskiej, lub jak wolą Aussie -Gallipoli, a kampania na Półwyspie Gallipoli, mino iż pochłonęła po 80 tyś. ofiar po stronie tureckiej, zakończyła się spektakularnym sukcesem Turków.
Nieudana kampania zniszczyła polityczną karierę Churchilla. Zmuszono go do odejścia z Admiralicji, a klęska w Dardanelach i na Półwyspie Gallipoli przez długie lata kładła się cieniem na jego karierze.
A na zakończanie jaszcze prosto z Wikipedii: “Kampania na Gallipoli stanowi jeden z przełomowych momentów w dziejach Australii i Nowej Zelandii. Do tej pory oba te kraje uważały się za wiernych poddanych Brytanii i wierzyły w brytyjską wyższość. Wydarzenia na Gallipoli zachwiały tymi przekonaniami, a trzy lata na froncie zachodnim zniszczyły je całkowicie. Na Gallipoli narodziła się także legenda "Anzacs", braterstwa broni pomiędzy Australią i Nową Zelandią. Australijscy i nowozelandzcy żołnierze, popularnie zwani "diggers", przekonali się, że wcale nie są gorsi od swoich brytyjskich kolegów, a pod wieloma względami nawet ich przewyższają. Gallipoli to definiujący moment w historii Australii, moment, w którym obudziła się świadomość Australijczyków jako odrębnego narodu.
W 1934 roku Mustafa Kemal, który zmienił nazwisko na Kemal Atatürk, będący już wtedy prezydentem nowej Republiki Tureckiej, napisał następujące słowa o poległych żołnierzach ANZAC:
"Bohaterowie, którzy przelaliście własną krew i straciliście życie... Leżycie teraz w ziemi przyjaznego wam kraju. Spoczywajcie w pokoju. Nie ma różnicy pomiędzy "Johnymi", a "Mehmetami" teraz, kiedy leżą przy sobie w naszym kraju… Matki, które wysłałyście synów z dalekich krajów, obetrzyjcie łzy, wasi synowie leżą przytuleni do naszej piersi i spoczywają w pokoju. Po tym jak stracili życie na naszej ziemi stali się także naszymi synami".
...o współczesnych "Aussie Diggers" 

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

aborcja ból terapia.com

Program Rachel. Droga nadziei i uzdrowienia dla tych, którzy cierpią z powodu skutków aborcji.
To chyba najdłuższa na świecie nazwa internetowej strony. 
Może musi być najdłuższa, bo syndrom poaborcyjny, któremu jast poświęcona, a raczej jego skutki to chyba najdłużej trwająca trauma. Trauma, która dotyka wszystkich członków rodziny, ciągnie się przez pokolenia, a jej skutki ranią całe społeczeństwa. 
Choć konkretna pomoc Programu Rachel oferowana jest w USA, to strona jest przeznaczona dla każdego przeciętnego Polaka i można znaleść tu konkretne informacje o chorobie i jak się z niej leczyć, linki stron, artykuły, pomoc duchową i wreszcie konkretny kontakt po polsku. Gdzie??? W Chicago!!! 
Ale czasem lepiej sobie pogadać z kimś daleko... bardzo daleko... Bo tu nie chodzi o odlełość, tylko o odwagę.
Zapraszam na stronę: www.aborcjabolterapia.com

piątek, 13 kwietnia 2012

Wielkanocny matrix

Jezus – Bóg i człowiek. Jedna Osoba – dwie natury. To wszystko wiemy, ale po prostu nie rozumiemy, przecież znamy tylko ten nasz wymiar świata, ludzki. Są owszem chwile kiedy dotykamy tego Innego, chwile wyjątkowe, chwile których pragniemy, ale których w naszym życiu jak na lekarstwo.
Dlaczego to piszę...
Zastanowiła mnie dzisiejsza Ewangelia, jeden z tych najbardziej znanych obrazów: już po zmartwychwstaniu Mistrza, uczniowie idą łowić ryby, wracają nad ranem z niczym, a Człowiek na brzegu mówi im, by jeszcze raz zarzucili sieć tu przy brzegu, od tak zwyczajnie po prawej stronie. I wiemy co będzie dalej...
Mnie zaś uderzyło to, że Jezus przychodził do uczniów w ich (naszym) ludzkim wymiarze. Wymiarze codzienności: zwyczajnych posiłków, codziennych obowiązków, towarzyskich spotkań, rozmów. Tylko w tym ludzkim wymiarze rozpoznawali w Nim Boga. Gdy zaprasza wybranych by weszli w wymiar tego Innego – Bożego, nad-przyrodzonego świata, oni ciągle tkwią tu na ziemi ( chcą stawiać namioty na górze Przemienienia, śpią w ogrodzie oliwnym...). Bardzo powoli i opornie uczniowie zaczynają uczyć się żyć w Bożej obecności, ale dzięki Chrystusowi także Bóg uczy się naszego, ludzkiego, wymiaru. I kiedy już Zmartwychwstał i wszystko było wiadomo, to Bóg rezygnuje ze swojej Wszechmocy i daje się uczniom już zwyczajnie, wręcz najzwyczajniej. To dotyk niedowiarka Tomasza, rozmowy w drodze do Emaus, wspólne spotkania przy codziennym posiłku, to pomoc i radość z owoców pracy, to te spotkania nauczą uczniów poznawać Boga. 
Nie tylko nauczą poznawać, ale być Jego świadkami, świadkami tego Innego wymiaru. Prawdziwymi świadkami dla nas ludzi kolejnych pokoleń, ciągle tylko chodzących po ziemi...

środa, 4 kwietnia 2012


Niech święta Zmartwychwstania Pańskiego
pomogą odkryć na nowo najgłębszy sens naszego życia
i zobaczyć nowy początek w Chrystusie
Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym.
Obraz w treści 1
Życzę nadziei zbudowanej na fundamencie wiary
i mocy Ducha w pracy i życiu osobistym.

s. Gosia 

sobota, 31 marca 2012

Na zakończenie Wielkiego Postu

Audio Multimedia Dominikanie - Kazanie o. Adama Szustaka OP na rozpoczęcie rekolekcji akademickich "Ewangelia dla potłuczonych", wygłoszona 4.03.2012 w Bazylice O.O. Dominikanów w Krakowie. 
Polecam oczywiście całość!

sobota, 3 marca 2012

W stronę Słowa - Dominikanie na Wielki Post

Bardzo polecam - króciutkie, ale super rozważania na każdy dzień Wielkiego Postu 2012 - W stronę Słowa Multimedia Dominikanie
Fajne postanowienie - codziennie wysłuchać takiego 2 min. rozważania do Ewangelii, zamiast odmawiać sobie słodycz ;-)
W stronę Słowa Multimedia Dominikanie

wtorek, 21 lutego 2012

Prawdziwy trening Jedi

W 1972 r. profesor psychologii Walter Mischel  przeprowadził na Uniwersytecie Stanford w Kalifornii tzw.: "Stanford marshmallow experiment" lub "marshmallow test". Polegał on na podaniu 4 letniemu dziecku 1 marshmallow i obietnicy, że jeśli wytrzyma i nie zje go w ciągu 20 minut to dostanie jeszcze jedno.
Najciekawsze jest nie to ile dzieciaków zjadło, a ile wytrzymało, ale że późniejsze badania nad tą grupą dzieci wykazały, że te którym udało się wytrzymać do końca osiągały potem zdecydowanie lepsze wyniki w nauce, były bardziej odpowiedzialne, dobrze dostosowywały się do sutuacji życiowych, a jako dorośli osiągnęli sukces. Ostatnie badanie tej grupy przeprowadzono w 2011 r. i okazało się, że wszystkie te zalety ciągle charakteryzują grupę wytrwałych. 
A teraz z naszej półki - nie psychologicznej, a katolickiej - jutro zaczynamy Wielki Post i to mocnym akcentem  Popielec, czyli post ścisły. Ciekawe jak my wypadniemy w tym teście? 
Jedno już wiemy: zwyciężcy osiągają sukces!!!

czwartek, 9 lutego 2012

"Wolę błędy entuzjasty od obojętności mędrca" - Anatole France

Choć religia w Australii jest twoją prywatną sprawą i oficjalnie nikt swoich przekonań religijnych lub antyreligijnych nie demonstruje to jednak mała wojna religijno-antyreligijna stale istnieje. 
Najlepszym, bo publicznie demonstrującym poglądy a jednoczenie chroniącym tożsamość ich posiadacza, polem walki jest … samochód, a zwłaszcza jego tył!!! Tak przednią szybę raczej traktujemy jako miejsce na amulet mający zapewnić nam szczęśliwą jazdę (oczywiście często jest to np. Różaniec na lusterku) Za to z tyłu tyle wolnego miejsca i jak tu nie wykorzystać darmowej przestrzeni reklamowej. Więc wojna na symbole i hasła trwa. 
Trochę przykładów? 
Proszę: zrobione na skrzyżowaniu w Melbourne przez s. Anię - rybka z nogami (symbol ewolucjonistów) i "EVOLVE" (ewoluować) oraz "Darwin" żeby już nie było wątpliwiści.
Nasi oczywiście też kleją ryby, ale ten jest piśmienny ;-)
"Nie daj się oszukać tym samochodem. Mój skarb jest w niebie"
a to z net'u, ale mój faworyt: "Prawdziwi faceci kochają Jezusa" 
i na bicepsie "ja wierzę"

sobota, 7 stycznia 2012

Trochę turystyki

Postanowiłyśmy trochę pozwiedzać, a w zasadzie to zdanie powinno brzmieć: namówiłam s. Anię na małe zwiedzanie dzikiej Tasmanii. Jak brzmi tak brzmi, ale naszym udziałem padły dwa półwyspy: cape Raoul i cape Huay (dobrze, że nie muszę wymawiać tej nazwy ;-))
Trochę potu i zmęczenia, ale widoki super - na 95% bo lekka mgiełka psuła dalszą perspektywę.
Cape Raoul został zdobyty w Sylwestra 31.12 i został moim faworytem - co za klif!
Cape Huay to na razie najfajniejsza trasa, klif i widoki według "tasmańskiego rankingu" s. Ani. 
Jak będziecie na Tasmanii zdecydowanie polecamy, a na zachetę trochę zdjęć z wypadów.
 tu więcej zdjęć z cape Raoul 
tu reszta z cape Huay

niedziela, 1 stycznia 2012

2012

Witam w Nowym Roku!!!
Niech będzie to dla nas wszystkich dobry rok,
niech będzie rokiem pokoju,
niech stawia na naszej drodze dobrych ludzi,
niech nas uczyni lepszymi!